a ja gonie swe marzenia
Listen to Marzenia Się Spełniają by Majka Jeżowska on Apple Music. Stream songs including "Marzenia Się Spełniają", "Od Rana Mam Dobry Humor" and more.
Ann Birch Tony Malim. Psychologia Rozwojowa w zarysie Od niemowlęctwa do dorosłości przełożyli JanŁuczyński Marian Olejnik. Wydawnictwo. Naukowe PWN Warszawa 2002. 36-100 Kolbuszowa Dolna, ul. Wiejska 43. Wydawnictwo Naukowe PWN SA Wydanie IV - dodruk Arkuszy drukarskich 11 Drak ukończono we wrześniu 2002 r.
Tomasz Oświeciński - aktor, Boguslaw Job - producent filmowy, David Wagner, Mirosław Szymkowiak - były reprezentant Polski w piłce nożnej oraz sponsorzy. Wie
Zastanawiacie się czy spełniłam już jakieś marzenia? To ja pokrótce wam powiem, że tak! Piszę tego bloga, w formie przekazu do was, ale też są to moje refleksje, poglądy na różne tematy. Przede wszystkim jest on anonimowy tak, czyli nie znacie mnie, a ja nie znam was.
6,228 Likes, 86 Comments - Agnieszka Kotońska_official (@agnieszkakotonska) on Instagram: “Zostajemy ️kiedyś czas gonił mnie a ja goniłam czas 🦩dziś już za niczym nie biegam ,nie gonie nie…”
Partnervermittlung Für Akademiker Und Singles Mit Niveau. Na włóczęgę już wyruszyć przyszła poraLas nas goni śpiewem ptaków, szumem drzewI wołają nas już pola i jezioraZeszłoroczny nasz wesoły pomnąc śpiewLudzie maja swoje sprawy, ludzie lubią się bogacićPełne brzuchy mają, chcą mieć pełen trzosA ja gonię, a ja gonię swe marzeniaSzczęścia szukam gdzie kaczeńce i gdzie wrzosA ja gonię, a ja gonię swe marzeniaSzczęścia szukam gdzie kaczeńce i gdzie wrzosTym co iść nie lubią mówię do widzeniaZa dni kilka może znów powrócę tuIdę w świat by tam dogonić swe marzeniaAby spełnić kilka swoich złotych snówWięc z dziewczyna swą pod rękęI z gitarą, i z piosenkąPrecz mi troski, przecz przykrości, słońce świećIdę gonić, idę gonić swe marzeniaI spokoju szukać pośród starych drzewWięc z dziewczyna swą pod rękęI z gitarą, i z piosenkąPrecz mi troski, przecz przykrości, słońce świećTrzeba gonić, trzeba gonić swe marzeniaA nie czekać ile trosk przyniesie los
Kilka słów o bajce O czym marzysz? A twoje dziecko? Marzenia są ważne w życiu, po pomagają rozwijać skrzydła możliwości i osiągać to, co wydawać by się mogło niemożliwe. Afik i Ślinek też marzą i to bardzo często. Ich marzenia może nie są największe, ale dla nich są ważne. Leżąc pod niebem pełnym chmur, wspominają właśnie o tym, jak się poznali. Potem przeszli do swoich marzeń, z których jedne są w trakcie spełniania, a inne dopiero na to czekają. Bajka o marzeniach, na którą cię zapraszam, to dobry początek ciekawej i barwnej rozmowy, dlatego zanim posłuchacie tej historii, upewnij się, że macie nieci więcej czasu. Przyda się na opowiadanie o swoich marzeniach i o tym, co dziś możecie zrobić, aby zaczęły się spełniać. Posłuchaj: Patronite AudioWszystkie bajki w jednym miejscu! Pobierz darmową aplikację, wyszukaj “Nie Tylko Bajki” w kategorii Podcast i słuchaj bajek bez przechodzenia na inną podstronę. Dzięki Patronite Audio na Apple CarPlay również w samochodzie Wielkie marzenia Tak to wszystko się zaczęło Dziś przez cały dzień na niebie świeciło piękne słońce. Od czasu do czasu pojawiało się kilka chmurek, dzięki czemu na chwilę słonko znikało i przestawało razić w oczka, kiedy na nie patrzyłem. A lubię patrzeć w niebo, zgadywać, jakie kształty mają chmurki i do czego są podobne. Dziś też tak robiłem. Oczywiście razem ze Ślinkiem – moim najlepszym przyjacielem. – Wiesz co, Ślinek, pamiętasz, jak pierwszy raz się spotkaliśmy? – Pewnie, że pamiętam – odrzekł Ślinek. – O mały włos, a byś mnie wtedy rozdeptał. Mnie i mój domek. Zanim się poznaliśmy, pędziłeś każdego dnia po ogrodzie, jakby cię ktoś gonił, a przecież nikogo takiego nie było. Dopiero potem się dowiedziałem, że ty po prostu uwielbiasz biegać. I ten twój króciutki ogonek, co kręci się jak śmigiełko. Może to dzięki niemu tak szybko biegasz? – zaśmiał się Ślinek. – Hm… może i masz rację. Bo przecież samoloty też szybko latają, a mają śmigła – odrzekłem po chwili zastanowienia i dalej wpatrywałem się w niebo. – O, patrz tam, ta duża chmura po lewej. Podobna jest do krecika, co siedzi na swojej górce z ziemi – zawołała nagle Ślinek. – No, ale śmiesznie wygląda. Jakby coś wąchał, bo tak zadziera nosek do góry. O… a teraz jest coraz szerszy i ma krótszy nosek. Hehehe, a teraz górka się zmniejszyła. Pewnie się zapadła i krecik za chwilę wleci do swojego tunelu. O, widzisz? Już go nie ma. Tylko mała górka z niego została – stwierdziłem. Najlepszy w kalambury – Fajnie jest tak leżeć razem i oglądać chmury. Zanim ciebie poznałem, nie miałem ani z kim się bawić, ani z kim rozmawiać. A najgorsze, że nie mogłem z nikim grać w kalambury, więc grałem sam ze sobą – zaczął rozmyślać Ślinek. – Jak to sam ze sobą? Przecież tak się nie da? – zaśmiałem się i czekałem na wyjaśnienie, bo nie mogłem sobie tego wyobrazić. – Nie zawsze to było możliwe. Tylko po deszczu, bo wtedy robiły się kałuże. Podchodziłem do takiej, w której dobrze odbijało się niebo, wspinałem się na kamień, który był blisko wody i nachylałem się tak mocno, jak tylko mogłem, żeby zobaczyć w wodzie swoje odbicie. I wtedy pokazywałem jakąś figurę, którą widziałem, jak odbijała się w wodzie. Dzięki temu mogłem coś poprawić i ćwiczyć tak długo, żeby wszystko było tak, jak chciałem. Nie wiedziałem, czy kiedyś będę mógł pobawić się z kimś i pokazać kalambur nie tylko sobie w wodnym odbiciu. Ale czułem, że tak się stanie, gdy tylko będę w tym bardzo dobry. I tak się stało. Spotkałem ciebie. – I od razu zobaczyłem, jaki jesteś dobry w kalambury. Wyćwiczyłeś je jak prawdziwy mistrz i zawsze cię za to podziwiam – wyraziłem swoje uznanie dla Ślinka. – Za każdym razem, gdy ćwiczyłem kalambury patrząc w swoje odbicie w kałuży, wyobrażałem sobie, że pokazuję nowe zagadki przed kimś prawdziwym. Raz był to wróbel, innym razem wiewiórka, a jeszcze innym mały żuczek. Wtedy na chwilę zapominałem, że to moje odbicie widzę w kałuży, bo w mojej głowie miałem obraz kogoś innego – zwierzył się Ślinek. – To tak, jakbyś wsiadał do wehikułu czasu i przenosił się do chwili, gdy w końcu spotkasz kogoś, z kim będziesz się mógł pobawić, prawda? – zapytałem. – Tak, chociaż ja sobie tak tego nie wyobrażałem, ale to dobry pomysł. Najdłuższy skok – Hm… – zamyśliłem się na chwilę i wzrok utkwiłem w wielkiej chmurze, która właśnie nad nami przepływała po wielkim, błękitnym niebie. – Tak sobie myślę, że może dzięki tobie i temu, co mi powiedziałeś przed chwilą, uda mi się wykonać najdłuższy skok, o jakim od dawna marzę. – Jaki skok? – zainteresował się Ślinek. – Chcesz skoczyć ze spadochronem, czy może na bungee? – zaśmiał się i zakołysał oczami, które jak zwykle, siedziały sobie na końcu jego długich czułek. – Nie. Nie ze spadochronem, ani nie na bungee, chociaż też by było fajnie – odpowiedziałem. – Ja chcę przeskoczyć przez całą piaskownicę – zdradziłem Ślinkowi swój sekret i jednocześnie moje wielkie marzenie. – Wow. Fajny pomysł. Ale ta piaskownica jest przecież bardzo duża. Jak chcesz to zrobić? – zapytał, wciąż patrząc na dużą chmurę, która teraz wyglądała jak ogromny wieloryb. – Tak samo, jak ty stałeś się mistrzem w kalamburach. Na początku też pewnie nie bardzo ci szło pokazywanie i niewiele z tego się udawało, a przynajmniej nie tak, żeby ktoś zgadł, co takiego pokazujesz – próbowałem wyjaśnić swój plan. – Nie rozumiem – stwierdził Ślinek. – Mógłbyś mi to lepiej wytłumaczyć? Bo przecież nie będziesz pokazywać kalamburów, bo to do niczego ci się nie przyda i nie pomoże ci w skoku przez piaskownicę. – No pewnie, że mi nie pomoże, dlatego nie będę ćwiczył żadnych kalamburów. Mistrzostwo w tej grze zostawię tobie. Ja od dziś tak często jak będę chciał i jak będę o tym pamiętał, wyobrażać sobie będę, jak przeskakuję nad piaskownicą. Zamknę oczy i robić to będę najpierw myślach. Wezmę długi rozbieg, napnę wszystkie mięśnie, odbiję się i polecę wysoko, wysoko, jak szybowiec, aż na drugi koniec piaskownicy. Oprócz myślenia o tym, codziennie będę ćwiczył skoki obok piaskownicy, tak jak ty ćwiczyłeś przed odbiciem w kałuży. Dzięki temu będę wiedział, jak daleko już skaczę i ile jeszcze mi brakuję, żeby przeskoczyć ją całą. – Super pomysł. Ja wiem, że kiedy codziennie ćwiczyłem, to byłem coraz lepszy i lepszy, choć nie wiedziałem, kiedy uda mi się zostać mistrzem. Tak samo ty, jak będziesz codziennie ćwiczyć, to też zostaniesz mistrzem w skokach i w końcu uda ci się przeskoczyć całą piaskownice, a potem coś jeszcze większego i jeszcze większego. A potem przeskoczysz cały ogród – zaśmiał się na koniec Ślinek, a ja dołączyłem do niego, bo właśnie wyobraziłem sobie, jak lecę nad ogrodem, a Ślinek, zamiast chmur na niebie, ogląda mnie i macha mi swoimi oczami na czółkach. – Tak sobie myślę, że możemy być kimkolwiek zechcemy, prawda? Tylko ważne, żebyśmy lubili to, co robimy, bo wtedy robimy to szybciej i lepiej i jest fajniej. Ja lubię kalambury, ty lubisz skakać, ale ja też bym chciał jeszcze dużo innych rzeczy robić, których teraz nie umiem. A Ty? – zapytał Ślinek. Największe marzenie – Hm… – zamyśliłem się. – Oprócz tego długiego skoku, marzę jeszcze, żeby spotkać się ze swoją rodziną w starym opuszczonym ogrodzie, w którym się urodziłem i wychowałem, i w którym żyłem zanim się zgubiłem, gdy biegłem za tchórzofretką… – w tym momencie łezka zakręciła mi się w oku, bo wciąż tęsknię za moją rodziną. Zauważył to Ślinek i powiedział: – Na pewno jeszcze się z nimi spotkasz. A teraz możesz sobie to po prostu wyobrażać i udawać, że właśnie się z nimi spotkałeś. Jak zamykasz oczy, to jakbyś przenosił się do innego świata, w którym wszystko jest możliwe, bo tak jest. Kiedy coś możemy sobie wyobrazić, to też możemy to zrobić, tego się nauczyć, to zobaczyć, to mieć i być tym, kim naprawdę chcemy – pocieszył mnie Ślinek, a ja czułem, że naprawdę to wszystko jest możliwe. Bo czemu nie? Prawda? To był fajny dzień. Taki spokojny i bardzo dużo się dziś nauczyłem. Lubię spędzać czas ze Ślinkiem. Wieczorem, przed spaniem, wyobraziłem sobie, że spotykam się z moją rodziną. Kto wie, może mi się przyśnią? Jutro też sobie o tym będę myślał i pojutrze i popojutrze. Każdego dnia, aż do chwili, gdy spotkam się z nimi naprawdę. Czy twojemu dziecku spodobała się ta bajka? Jeśli znajdziesz chwilkę, podziel się proszę w komentarzu tym, co myśli ono na temat bajki “Wielkie marzenia”. To dla mnie zawsze wiele znaczy, bo pomaga mi tworzyć jeszcze lepsze i ciekawsze historie Zostaw komentarz Ta bajka to mój Dar dla Ciebie i Twojej pociechy Jeśli i Ty chcesz się podzielić swoim Daremmożesz to zrobić przez i dołączyć tym samym do współtwórców tego wyjątkowego miejsca. To nie wszystko Na stronie możesz przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze: Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł Możesz wybrać wersję do czytania lub słuchania. Albo też obie wersje, bo czasem zechcecie poczytać, a innym razem wspólnie posłuchać jednej z wesołych i uczących czegoś nowego bajek. Ebook i audiobook zawiera następujące bajki: 1. Nowa rodzina 2. Wizyta u pani weterynarz 3. Wyznanie Krzysia4. Wszystko jest po coś5. Trudne słowo NIE6. Czy w ciemności mieszkają potwory?7. Gdy nie chce się uczyć8. Lubię siebie9. Nikt nie musi być winny10. Kiedy kończy się zabawa 11. Kochasz mnie, czy nie?12. Sztuka słuchania13. Jesteś ważny14. Każdy jest wyjątkowy15. Niesprawiedliwe słowa16. Kto próbuje, temu się udaje17. Daj mi chwilkę18. Sukces – to takie proste. Część I19. Sukces – to takie proste. Część II20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II Które marzenia spełniają się częściej: duże, czy małe? Zależy od marzyciela i tego, jak bardzo zależy mu na spełnieniu, ile ma wiary, motywacji, siły do działania i wytrwałości. Dzieci też mają marzenia. Być może wiele z tych marzeń wydaje się dorosłym śmiesznymi i nierealnymi. Gdy tak się dzieje, mogą zepsuć całą zabawę i odebrać wiarę w to, że jakiekolwiek marzenia mogą się spełnić. A cóż warte jest życie dziecka bez marzeń? Bajka o marzeniach pomaga na nowo wrócić do tego tematu. Jeśli nie wiesz, o czym marzy twoje dziecko, porozmawiam z nim o tym. Zacznij od bajki, które być może i tobie przypomni marzenia z dzieciństwa i te – już w dorosłym życiu – odłożone do szuflady. Nigdy nie jest za późno, by zacząć marzyć. Nie mamy nic do stracenia. Możemy tylko zyskać, a razem z nami nasze dzieci. Oto bajka o marzeniach, która sprawi, że temat marzeń ożyje i… kto wie, co dobrego z tego wyniknie. *Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli
Matko! A czy ty spełniasz swoje marzenia? Wyobraź sobie, że masz marzenie. Każdy jakieś ma, choćby takie, nieśmiało wspominane tuż przed spaniem. Jedni marzą o tym by kopnąć szefa w dupę, inni o nowych szpilach marki „takdrogoqwaniemanikt”, inni o tym by spłacić 30- letnią bankową pętlę na szyi a jeszcze inni by mieć co zamieszać w garze gdy comiesięczna jałmużna macha nam na pożegnanie. Ja jako młokos ledwo odrastający od ziemi, później ledwo zaszczycony pierwszą podpaską aż po młokosa starszego, wymieniającego się śliną z chłopakiem pod klatką schodową marzyłam o psie. Ot takie durne marzonko, ktoś by mógł pomyśleć. Rasa była ściśle określona, według „Drogi pamiętniczku” z datą mocno przeterminowaną, bo aż o 19 lat, miał to być golden retriever. Moja mama nigdy nie tolerowała psów. Każdy przedstawiciel jakiejkolwiek rasy wywoływał u niej delirkę na miarę 999 na sygnale i wyższy poziom decybeli przez minut paręnaście. Tak więc radziłam sobie na swój sposób, najczęściej za psa robił mój 8 lat młodszy brat. Dopóki nie zakumał, że coś nie teges, że ja od tego zapatrzenia w psi świat mam nierówno w pewnych rejonach umysłu a kolana mu już nie domagają. Temat psiaka wałkowany był co jakiś czas. Z nieco zawodnych środków perswazji były łzy, były damskie fochy, był szantaż, były i bunty. Później nawiałam z domu na swoje, warunki jako takie, pies sprawiłby, że w związku z deficytem metrów kwadratowych jedno z nas musiałoby spać na wycieraczce. Jako, że jestem mocno empatyczna i koścista, nie wyobrażałam sobie siebie pod drzwiami. Gdy zamieszkałam z PT, ten nieświadomy swoich słów, być może w ramach „Ja ci gwiazdkę z nieba dam” bo to początki były i może trochę na odpieprz obiecał mi, że pies będzie gdy zamieszkamy w domku. Pies będzie u nas za tydzień. Tak, golden retriever. To się pochwaliłam. No dobra. Co ma historia z psem do parentingu? Ano ma. Historia z psem pokazuje, że marzenia się spełniają. Ale nie same, nie od razu. Na psa czekałam ponad 20 lat. Historia z psem pokazuje, że warto walczyć o to czego się pragnie ale warto też czekać i być cierpliwym. Przede wszystkim my jako rodzice powinniśmy mieć marzenia i powinniśmy dążyć do ich spełnienia. Pokazując, że nawet pozornie niemożliwe staje się możliwe, że z marzeń nawet tych odległych nie możemy rezygnować bo coś nam nie stykło w pewnym momencie życia. Pamiętajmy o tym, że za naszymi plecami stoi mały obserwator, który dzielnie odwzorowuje nasze zachowania. Hanisława jest na etapie „Ja śama”. Śama więc zakłada buty lewy na prawą nogę. Fakt nawet do przegryzienia, gdyby nie dwie różne obuwnicze marki, co wieje wiochą na odległość. Śama je, śama szoruje zęby, śama generuje sobie zadania ponad swoje możliwości fizyczne i moje możliwości czasowe oraz cierpliwość. Najczęściej nurt „Ja śama” objawia się tuż przed naszym poranym wyjściem, kierunek-> żłobek -> praca. Kiedy jestem już na etapie, że szef mi urwie głowę za trzy po ósmej, że korki i że znowu nie kupię sobie do pracy pieczywa bo chlebak zrobił mi z rana „a ku ku”, z kolei dziecko jest na etapie „zero współpracy”, bo przecież uśpienie lali w wózku jest dużo bardziej emocjonujące niż matka biegająca w popłochu z „o qwa, o qwa” wymalowanym czerwoną szminką na ustach. Kiedy już cierpliwość osiąga punkt krytyczny, celuję w magiczne słowa „Popatrz, mamusia ubiera buciki!”. Młode jak zaczarowane gna w podskokach do przedpokoju, ryjąc przy okazji czołem tu i tam. Gdy już ogarniemy łzy i smar żalu, założymy buciki, przychodzi pora na „Założysz kurteczkę tak jak mamusia?”. Dzieci nas naśladują. Dzieci widzą w nas niepodważalny autorytet i wzorują się na nas w wielu życiowych kwestiach, niejednokrotnie dla nas banalnych. U nas wzorowym przykładem jest pora obiadu, gdzie półmisek z dietetycznym żarciem, bez soli i zgrai E paruje samotnie na krzesełku Hani a ja paruję z dzieckiem na kolanach, babrzącym w moim talerzu. Jednocześnie dziecko potrafi rozróżnić dobro i zło. Potrafi określić, że tata brzdękający codziennie kieliszkiem i piąstką w stronę mamy jest zły. Potrafi określić, że mama stawiająca karierę ponad fakt zapamiętania imienia własnego dziecka jest zła. I marzą. Marzą by być innymi, lepszymi. Póki dzieci chcą być takie jak my, póki widzą w nas autorytet i nie są na etapie piorącego mózg buntu, możemy to wykorzystać. Możemy pokazać dziecku, że dążenie do własnych celów się opłaca. Opłaca się cierpliwość i opłaca się fakt, że pomimo wielu przeciwności losu nie wolno rezygnować. Opłaca się pokazywać, że z każdej sytuacji jest wyjście. Opłaca się nauczyć przegrywać. Opłaca się pokazać, że porażkę da się przekuć w sukces. Opłaca się pokazać, że warto marzyć. Tags: autorytet, autorytet u rodzica, dziecko, mama, marzenia, matka, ojciec, rodzic, tato matka-nie-idealna Matka Nieidealna. Pisząca z dystansem do macierzyństwa i nutką autoironii. Wszystko co przeczytasz na blogu pisane jest z małym przymrużeniem oka.
Jedziemy z koksem – jest to pierwszy tekst z serii „Naucz się marzyć”.Nauczymy się marzyć, żeby nie siedzieć z rozłożonymi rękami i nie czekać na cud, jak ja na zdjęciu powyżej 😀 Jeśli nie wiesz o co chodzi, to zapraszam Cię na mojego Instagrama lub Facebooka – tam wrzuciłam filmik na temat całego jeśli wiesz o co chodzi, to mam nadzieję, że jesteś w procesie tworzenia swojej Mapy Marzeń (tutaj dowiesz się jak ją stworzyć [KLIK]).A jeśli wiesz o co chodzi, a nie jesteś w procesie tworzenia swojej Mapy Marzeń, to wiedz, że gdzieś daleko stąd mała panda płacze z tego bo nic nie tracisz – w najgorszym przypadku nic się nie zaś się spełni – mała panda, ja i Ty będziemy o szczęście chodzi, prawda? Dziś chcę, byś znalazła w sobie tę część, która potrafi marzyć. Zacznę od poinformowania Cię, że masz w sobie taką część. Tak, dobrze czytasz, masz w swojej głowie/psychice/duszy takie magiczne miejsce, które za dzieciaka było Twoim domem, a z czasem ma w swoim wnętrzu takie to ujęłam we wcześniej wspomnianym filmiku – umiejętność marzenia jest z nami od da się z nas tego wyplenić. To takie nasze przyjazne chwasty, które upominają się o uwagę poprzez nieustannie powracającą frustrację i poczucie zapominamy o tym magicznym miejscu, bo przydarza nam się dorosłość, ale to nic złego – ono nadal tam chodzi nam o to, by na powrót w nim zamieszkać, a o to, by czerpać z niego inspiracje, radość, entuzjazm i zachwyt. Popatrz na grafikę poniżej: Wypisałam na niej tylko kilka z czynności, które wynikają z łatwego dostępu do magicznego miejsca w naszym od kogoś bije entuzjazm; jest ciągle czymś zajęty; cieszy się z pierdół; nuci pod nosem; żartuje z byle powodu i ogląda bajki animowane – istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego magiczne miejsce ma się bardzo dobrze. Jak jest w Twoim przypadku? PROBLEM DNIA DZISIEJSZEGO Co to się z nami zadziewa, że jedzenie pochłaniamy w przerwie między wiadomością na Messengerze a oglądaniem Youtube’a?Co nam przeszkadza w tym, że nie zauważamy tęczy, zachodów Słońca i pełni Księżyca?Co sprawia, że wychodzenie po drzewach, tańczenie na przystanku autobusowym i kupienie sobie balona uważamy za niedorosłe? Z jakiegoś powodu przestaliśmy być ciekawi, spontaniczni i zachwyceni codziennością, ale to nic to Ci jak sobie to przypomnieć. Zrobimy mały teraz jesteś – skup swoją uwagę na wykonywaniu poniższych je powoli, niech całość potrwa około 20 sekund. Zamknij oczy,weź spokojny wdech i policz w myślach do 5,zrób wydech licząc do 5,otwórz oczy i uśmiechnij tak na kilka sekund i pobądź w działa?Co teraz czujesz? Ja osobiście poczułam spokój, błogość i pewien rodzaj przyjemnego bezruchu. Z tego miejsca bardzo łatwo jest mi odkrywać swoje marzenia i odnajdywać w sobie radość. Jaki jest sekret pozostawania w tym stanie? Teraźniejszość. CZAS Warto uzmysłowić sobie, że nie istnieje takie zjawisko jak czas. Zauważ, że zarówno przeszłość jak i przyszłość istnieją tylko w Twojej głowie. Moment, w którym czytałaś wcześniejsze zdanie jest już tylko skrawkiem Twojej pamięci, niczym więcej. Tak samo moment, w którym będziesz czytać cytat znajdujący się w ostatnim akapicie tego tekstu, jest tylko nadzieją w mojej głowie, że być może na tyle zainteresowały Cię dotychczas przeczytane literki, że jesteś skłonna dotrzeć do końca. W takiej perspektywie prościej jest puścić wszelkie swoje obawy odnośnie przyszłości i troski przeszłości. Jak to ma się w praktyce? Wiadomoco spowodowało, że czujemy się skazani na czynniki zewnętrzne. Wydaje nam się, że nie mamy obecnie na nic wpływu i nasza egzystencja zależy od decyzji osób trzecich. Jest to prawda i jest to nieprawda. O ile nasze życie zewnętrzne zależy od szeregu zmiennych, tak nad życiem wewnętrznym mamy całkowitą kontrolę. Ba – nikt nie jest w stanie nam jej odebrać i nikt nie jest w stanie na nią wpłynąć, jeśli sami na to nie pozwolimy. Myk polega na tym, by nasze wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa było dla nas ważniejsze niż to zewnętrzne. Już tłumaczę. Najważniejszym krokiem ku marzeniom – a to właśnie o nie chodzi mi w całej tej kombinacji słów w tym tekście – jest poczucie bezpieczeństwa. Jeśli sami sobie go nie zapewnimy, nic nam go nie tutaj pojawiają się schody, na których potknęła się cała masa osób w dobie wiadomoczego. Utożsamianie poczucia bezpieczeństwa z pieniędzmi/majątkiem/pracą/firmą/wpisz cokolwiek, co zapewniało Ci do tej pory poczucie bezpieczeństwa – to są te twierdzę, że to nie sprawia, że czujemy się bezpiecznie, bo zawsze lepiej jest mieć na koncie 10 000zł niż 100 (chociaż wtedy można się bać, że ktoś nam je ukradnie, więc w sumie nie wiem co lepsze).Twierdzę natomiast, że wszystkie te zewnętrzne czynniki są dodatkiem do stabilnego wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa. Dodatkiem do tego, że mamy w sobie pewność, że poradzimy sobie w każdych warunkach; że możemy na siebie liczyć. Gdy je sobie zapewnimy – nasz gadzi mózg (ta część mózgu, która odpowiedzialna jest za przetrwanie) jest spokojny i pozwala nam na skupienie się na hulańcach i swawolach takich jak marzenia. Zapewnić je sobie można będąc w całości skoncentrowanym na chwili obecnej. Dlatego skoncentruj się teraz na chwili obecnej. Weź głębszy niż zwykle wdech, rozejrzyj się dookoła, wsłuchaj się w dźwięki, które do Ciebie dochodzą, poczuj swoje nogi, wyprostuj się i zobacz, że nie dzieje się teraz nic, co zagrażałoby Twojemu lęk, który ze sobą nosisz dotyczy tego, co wydarzyło się w przeszłości lub tego, co obawiasz się, że będzie miało miejsce w przyszłości. Buduj swoje poczucie bezpieczeństwa na chwili obecnej. Wracaj myślami do chwili obecnej. Kiedy tylko dopadnie Cię lęk o cokolwiek – wracaj do ciała i do chwili obecnej. I znajdź w niej coś, czym można się zachwycić. W ten sposób rozgościsz się w swoim magicznym miejscu. Na koniec wrzucę tutaj ładny cytat (nie znam autora, proszę mi wybaczyć) – „Na świecie nie brakuje cudów, brakuje naszego zachwytu” Ślę moc zachwytu!Agnieszka
Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni następny » "Tam, gdzie ty mam swe marzenia". Niedziela 10:59:00 Tam, gdzie ty mam swe marzenia No i sny. Tu, gdzie jestem ja jest tylko aura smutna. Kiedy znów zobaczę cię To przytulę cię I jeśli pozwolisz to pocałuję, Ty wiesz o czym mówię. Ja mówię o tym uczuciu, Co chemia między ludzka się zwie. Napisany: 2013-09-08 Dodano: 2013-09-08 17:04:35 Ten wiersz przeczytano 624 razy Oddanych głosów: 6 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
a ja gonie swe marzenia